Skyrim Soundtrack

czwartek, 8 sierpnia 2013

[000] Prolog

            Oddychała ciężko i niespokojnie. Obfity deszcz nie zostawił na niej suchej nitki, gęsta grzywa przylepiła się do czoła. Z mokrymi ubraniami było jej ciężko biec, czuła że nie daje już rady. Serce biło mocno, rozrywało ją wewnątrz na strzępy. Gdy wszystko trwało sekundy, w jej umyśle ciągnęło się w nieskończoność. Po chwili skręciła w jedną z mniej uczęszczanych uliczek, na tyły kamienicy i upadła. W jednej chwili przeszył ją ostry ból. Ryknęła.
            „Jesteś tylko pęknięciem. Na pierwszy rzut oka niczym ważnym do zauważenia. Co będzie jeżeli przez ciebie upadnie ten świat?”
            Chwyciła się za głowę. Straciła ostatnie gramy zdrowego rozsądku. Przylgnęła ciałem do ciemnych, chłodnych kamieni. Deszcz nie przestawał padać. Tylko ten głos.
            „Jesteś tylko pęknięciem w tym zamku z szkła. Znajdę cię, obiecuję”
            Nie, TO COŚ nie mogło jej znaleźć. Nie po tym wszystkim. Walka z myślami toczyła się dalej. Rozległ się grzmot, po chwili ostre światło ogarnęło okolicę. Dziewczyna spojrzała przed siebie.
            Za późno.
            On tam był. Patrzył się na nią tym dzikim wzrokiem, zajął się psychicznym śmiechem. Ciemna sylwetka wtapiała się w tło tego mrocznego miasteczka. Nawet pioruny, które waliły gęsto, nie potrafiły dobrze rozjaśnić jego oblicza. I takiego go trzeba zapamiętać. Czarny i niebezpieczny.
            „Tu jesteś.”  
            Kolejny ostry ból w klatce piersiowej. Dziewczyna nie wiedziała ile może jeszcze wytrzymać. Myślała że po prostu za chwilę się podda, bez niczego, ot tak. Tylko przed kim się poddać? Wiedziała tylko dwie rzeczy: musi walczyć i musi uciekać. Ale przed kim i z kim? Sprzeczność.
            „Ten ból. Wiem o nim. Wiem o tobie wszystko, Carter. Wiem że jesteś też wybraną. Przez siły nad nami. Dostałem misję. Muszę cię zabić.”
            Kolejna dawka ucisku w klatce piersiowej. Brązowowłosa nie mogła już się ruszyć, leżała na drodze, jęczała i mocno oddychała. To miał być jej koniec.
            „Jesteś odejściem od gatunku dziewczyno. Kiedyś takich jak Ty paliło się na stosie. Wiesz… Jesteś wyjątkowa. To , że mnie w ogóle słyszysz, jest wyjątkowe. Ale nie tylko Ty taka jesteś. Też jestem inny. Tylko moja rasa została stworzona, by walczyć z takimi jak Ty. Wiesz... jak wilk, który łapie małą, bezbronną owcę. Taki twój los. Jesteś na początku łańcuchu pokarmowego. Takie twe przeznaczenie. Zginąć.”
            Ona nic z tego nie rozumiała. Ból nie pozwolił jej wydusić ani słowa z siebie, zajął też w całości jej myśli. Leżała tam, w tej burzy jak lalka, lalka która zaraz zostanie zniszczona. Mała i bezbronna. Takie to… Smutne.
            „Pragnę tylko zemsty. Opanuję wraz z moją rasą oba światy, staniemy się potężni…”
            W myślach wybranki coś mignęło. Jakaś składna myśl? Pięć słów. 
- Nie mogę do tego dopuścić. – wyjąkała nieświadomie. Poczuła, jak w jej sercu coś pękło, jak nagle powróciły wszystkie siły. Kolejne myśli pojawiały się i znikały. Jednakże po chwili tylko jedna ogarnęła dziewczynę: Mym przeznaczeniem może jest i zginąć, ale nie teraz, tylko w obronie niewinnych żyć. Bolało jak w cholerę, ale mogła wreszcie się poruszyć. Podciągnęła się na rękach i spojrzała groźnym wzrokiem na czarną pelerynę.
            „Osz. Czyli jednak. Jesteś jednak silniejsza niż myślałem. Jeśli tylko zechcesz… Coś w duszyczce drgnęło? Jestem pod wrażeniem. Niestety mam dla ciebie złe wieści. To. Za. Mało.”
            Wyszedł z cienia. Kolejny grom wyszedł z mrocznego nieba. W jego ręku błysnął srebrny miecz, zajaśniał swym groźnym majestatem. Był już tylko parę kroków od niej gdy niespodziewanie dziewczyna podniosła rękę. Coś się w jej środku przełamało, obudziło się.
- Incipiensi finisi. Expergescimini ingensi sigillumi et protege !!! – ryknęła.
Napastnik z mieczem zatrzymał się nagle zdumiony przed jasnym promieniem wydobywającym się z jej ręki i zaczął uciekać. Po chwili jednak w miasteczku pojawiło się oślepiające światło i nieziemski pisk. I to nie z powodu burzy. Trwało to dwie minuty, aż znowu nastała ciemność. Wszyscy mieszkańcy nagle się obudzili. W tym samym momencie większość szyb została wybita niczym przez falę uderzeniową. Zerwały się linie wysokiego napięcia, przestały działać wszelakie mechanizmy. Kilka dni potem znaleziono też parę wyrwanych drzew z korzeniami, nawet kilkaset metrów od miejsca w którym rosły. Nikt nie miał pojęcia co się stało, krążyły plotki, że to mógł być meteoryt lub wybuchła wojna. Oczywiście, nikt, dosłownie nikt, nie widział dziewczyny i mężczyzny bez oblicza. Nikt nie wiedział, co się stało. Skoro nikt o nich nie wiedział, nie było też prawa, by wiedzieli, że po tym zdarzeniu nie pozostało po tej dwójce ani śladu. 

This is the beginning of a story... 
Strasznej, może czasami nieogarniętej, ale ku naszemu zdziwieniu okropnie rzeczywistej w tej nierealności. Cnotą jest przyjaźń, miłość i wspólna walka. A życie to tylko szansa. Na zmianę świata. I to od ciebie, ode mnie zależy, jak ją wykorzystamy...
Zapraszam na opowieść, która przypomni nam, jak straszne są...

Różne strony piekła.

Zapraszam serdecznie do lektury!

4 komentarze:

  1. Uff, wreszcie się zebrałam do czytania, tak jak obiecałam. Chciałam tylko Cię poinformować, że piszę z telefonu i przepraszam za wszelkie ewentualne błędy.
    Na razie mi się podoba, być może w przyszłości przejdziemy do "bardzo mi się podoba", ale to dopiero prolog, zobaczymy w następnych rozdziałach.
    Co do samej treści. Jest mrocznie, jest dramatycznie i całkiem fajnie się czyta. A tak nawiasem mówiąc chciałabym umieć tak opisywać, jak Ty to robisz.
    Wzbudziłaś moje zainteresowanie. Kim ona jest? Kto ją ścigał? Jak się potoczy reszta historii?
    Możesz się spodziewać moich komentarzy pod następnymi postami, a tymczasem...
    Pozdrawiam, weny, pa!
    PS Tak na zaś powiedz mi, mam Ci życzyć weny czy wena. Pytam ponieważ nie chcę obrazić jej czy też jego i sprawić, że sobie pójdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, wybacz, że nie udzielam się na twoim blogu. :< Egzaminy mnie przerażają.
      Spokojnie, myślę, że nikogo nie obrazisz. xD *nieogarnia*

      Usuń
    2. Och, to chodziło o to, że niektórzy mają wenę rodzaju męskiego (tak zwany wen), a ja, przesądna, nie chciałam zapeszyć i sprawić, by muza Twa, czy też muz, odeszła. Takie krótkie, bardzo skomplikowane wyjaśnienie ode moi :*
      PS Jak będę z taką częstotliwością tu zaglądać, to brak słów. Ale to wszystko przez koniec roku szkolnego i staranie się o jakiekolwiek oceny. A jeszcze do poniedziałku muszę napisać dwa wypracowania na muzykę i jedno "grube" na historie. A i kolejne dwa na plastykę! Chyba powinnam iść i zabierać się do roboty!!
      PPS Przeczytałam następne rozdziały, ale z komentarzem musisz być cierpliwa, bo chyba zacznę je pisać dopiero w wakacje ;)
      Pozdrawiam, weny, pa!

      Usuń
  2. tak! to jeden z tych blogów, na których po przeczytabiu kilku linijek myślę "nie żałuję, to jest świetne!". zaintrygował mnie ten prolog niezwykle, idę czytać dalej!
    ~paranoJA

    OdpowiedzUsuń